We wtorek, po leniwym wypoczynku w zwierzęcej oazie, udaliśmy się w kierunku Poros, gdzie spędziliśmy noc Symbolem miasta jest długie, ciągnące się kilkaset metrów nabrzeże usiane tawernami oraz sklepikami z pamiątkami.
W środę skierowaliśmy się do Hydry. Jako, że jedyny port na tej wyspie jest dość mały i zatłoczony, postanowiliśmy stanąć na kotwicy w nieodległej zatoczce o nazwie Mandraki W czasie walki o niepodległość była ona wojennym portem Hydry, czego śladem są pozostałości dawnych fortów po obu stronach wejścia do zatoki. Następnie każdy z nas rozpoczął zwiedzanie urokliwego miasta (o tej samej nazwie co wyspa). Jedni udali się na piesze wędrówki górskimi szlakami zaś inni odkrywali piękno licznych, krętych uliczek Znakiem rozpoznawczym Hydry jest nie tylko malownicza, kaskadowa zabudowa ale również osiołki, muły i konie Topografia miasteczka sprawia, że są one jedynym dostępnym środkiem transportu towarów w górne partie miasta. Mieszka ich tu przynajmniej kilkaset. Miasto oferuje liczne atrakcje. Można tu zobaczyć m.in najstarszą Kupiecką Akademię Morską na świecie, Muzeum Hydry, czy też fortyfikacje chroniące główny port. Dla fanów muzyki obowiązkowym punktem do odwiedzenia jest memoriał oraz dom Leonadra Cohena, który zauroczony pięknem miasta, żył i tworzył tam muzykę w latach 60. ubiegłego wieku. Na Hydrze powstał między innymi kultowy utwór „Bird on the Wire”
Żaklina