DSC_1451Dzień dobry we wtorek rano, 27 sierpnia:
Wprawdzie jest już 2200, a ok. 1800 wpłynęliśmy do La Rochelle, ale co słowo, to słowo: rano, to rano.

W niedzielę 25 sierpnia od razu po wystartowaniu rzuciliśmy się do żagli. Po rzuceniu się, w euforii rozradowani patrzyliśmy się w nie, jak w jakieś cudo. Uspokajająca cisza 4B z W kołysała nas. Upajaliśmy się jej odgłosami.
W poniedziałek 26 sierpnia poprawialiśmy statystyki: do południa żeglowaliśmy wytrwale na żaglach, a po południu znudziło się to nam i włączyliśmy Ursusa. Od razu miny nam się poprawiły – taki odgłos znamy, oznacza naszą moc.
I tak nastał wspomniany wyżej wtorek, 27 sierpnia: nuda – ot, po prostu Biskaje.
Za to w La Rochelle, to się zaczęło! Podpłynęliśmy do stacji benzynowej, gdzie wręczono nam na wstępie dwa wina na powitanie. Potem wznieślilśmy „za cudowne ocalenie”. I w tym momencie zapukał w kadłub Antek. Wznieśliśmy „za cudowne spotkanie” ostatniego załoganta. Teraz zamówiliśmy w knajpie różne różności i oddajemy się różnym innym przyjemnościom. Żałujcie, że Was z nami nie ma. Żałujcie.