Po północy wyszliśmy na otwarte morze. Fala północnego, przy pełnym wietrze była bezlitosna dla… naszych żołądków. Nie obyło się bez dawania smakowitych skarbów Neptunowi. Trasa okazała się praktycznie pusta za wyjątkiem ferm wiatraków stojących na drodze. O szóstej rano po ponad dobie żeglugi dotarliśmy na Helgoland. Wszyscy poszli spać.
Pobudka, po ciężkiej nocy, nastąpiła około południa. Potem posiłek i w miasto. Wycieczka po wyspie tylko dla dwóch panów była dziewicza. Łąki ze zwierzakami, skały pełne pięknych ptaków i szybujące kormorany to inny świat. Planowany grog w Die Bunte Kuh niestety nie doszedł do skutku, jednak blokada żeglowania na dzień jutrzejszy (warunki atmosferyczne) daje nam szansę jego realizację.