PANORAMA
Jacht, którym wyprawiamy się na Svalbardzkie wody, to duma Jacht Klubu AZS. Prawie szesnaście metrów solidnego, stalowego kadłuba pozwala zapuścić się na najtrudniejsze akweny na świecie, z czego zresztą członkowie naszego klubu często korzystali. Również wyposażenie sprzyja podejmowaniu wyzwań – nie ma tu niczego, co by przeszkadzało w kontemplowaniu piękna otaczającego świata lub zużywało zbyt dużo prądu czy wody, które na krańcu świata trzeba oszczędzać. Telewizor, jackuzzi, lodówka, ogrzewanie, ciepła woda, drzwi – to tylko przeszkody na szlaku przygody.
Kto gościł na pokładzie Panoramy, pewnie zwrócił uwagę, że jest ona lekko przechylona na prawą burtę. Nie wynika to z tego, że po tej stronie znajdują się toaleta czy kajuta kapitańska. Po prostu Wrocławska Stocznia Rzeczna, aby nadać jachtowi cechę charakterystyczną, wspawała kil krzywo. Dzięki temu nawet mocno zamroczony chorobą morską żeglarz, podpierając się ścianą w drodze z koi na pokład, nie ma wątpliwości, gdzie się znajduje. Taką Panoramę pokochało wiele pokoleń żeglarzy.
Główną siłą napędową naszego statku jest ar żagli rozpiętych na dwóch masztach. Przy odpowiednim wietrze pozwalają one gnać z prędkością nawet 9 węzłów (ok. 17 km/h), przy której to Panorama dźwiga swoje trzydziestotonowe cielsko, wchodząc w ślizg. Lepiej nie stanąć jej wtedy na drodze, co wiedzą wieloryby, ale góry lodowe niestety nie. W portach, podczas flauty i w innych specyficznych sytuacjach, kapitan może posłużyć się silnikiem, acz zawsze robi to z obrzydzeniem. Czterdzieści i cztery koniki morskie pomogą zacumować w ciasnej marinie i pomruczeć Posejdonowi do snu, jeśli ześle flautę. Po ciężkiej wachcie każdy żeglarz może schować się w ciepłej koi. Nie są one jednak zbyt popularne – o położeniu się w nich marzy się najwyżej parę godzin, a o zasiąściu w kokpicie – najczęściej wiele miesięcy.